Zamknij

Księga kucharska - felieton Kuby Diducha

10:32, 22.11.2020 Kuba Diduch Aktualizacja: 10:43, 22.11.2020
Skomentuj

Nie mam dla Państwa dobrych wiadomości. Nawet temat tak prozaiczny jak jedzenie sprowadzić może na głowy nasze boskie gromy, o jakich nie śniliśmy.

Średnia dobowa temperatura spada. Organizm zmęczony ciągłym stresem, grypą i koronawirusem potrzebuje paliwa. Wzrasta więc zapotrzebowanie na jedzonko. Na podstawie przemyślanych, rozważnych i podjętych jak zwykle z odpowiednim wyprzedzeniem decyzji, premier Don Mateo Morawiecki zamknął z dnia na dzień bary i restauracje, umożliwiając ludności korzystanie jedynie z posiłków na wynos lub "na dowóz". Zasięg tegoż dowozu lokalnie kończy się jednak w znakomitej większości lokali na granicach administracyjnych naszej powiatowej mieściny. Co pozostaje zatem ludności wsiowej, pieszczotliwie zwanej przez życzliwych mieszkańców gorlickiej metropolii "bukietami"? Pizzerie pozamiejskie, bądź inwencja własna.

Ja śpię spokojnie. Zrządzenie losu na szczęście obdarzyło moją łysiejącą osobowość żoną o ogromnych talentach i wiedzy w temacie pichcenia. Jestem więc, mimo życia na dzikich pozamiestnych rubieżach powiatu, na uprzywilejowanej pozycji. W planowaniu kolejnych przygód kulinarnych zdarza nam się czasem korzystać z inspiracji w postaci przepisów z licznych posiadanych książek kucharskich z różnych stron świata. Pomyślałem więc ostatnio, że w związku ze zbliżającym się weekendem poszukam czegoś fajnego do uwarzenia. Zabrałem się za grzebanie w kuchennej bibliotece.

Znacie mnie Państwo. Lubię rozwiązania nieoczywiste, skojarzenia i zabawy słowne. I jakoś tak, czytając któryś z kolei raz napis na obwolucie o treści "książka kucharska" przyszła mi nagle na myśl "Księga Kapłańska". O to, to - pomyślałem. Poszukajmy inspiracji w kuchni żydowskiej, a przy okazji sprawdźmy, co tam Jahwe w temacie kulinarnym rzecze. Zresztą "Księga" to lektura ostatnimi czasy na topie, przywoływana namiętnie w sporach światopoglądowych targających Mateńką Ojczyzną. Co cieszy, bo po pierwsze primo, nie ma to jak pogłębione, choć zapewne kompletnie niezamierzone zbliżenie między polskim katolicyzmem i wczesnym judaizmem pasterskim oraz jego mądrością, a po drugie primo, to do czasu ofensywy antyelgiebetowej pewnie z 90 procent rodzimych katolików nie było świadomych istnienia takowego inkunabułu zawierającego prawo boże. Zrobiłem sobie więc, jak na rasowego lewaka przystało, zielonej herbaty z hibiskusem, umościłem się wygodnie w szlafroku w fotelu i "Księgę" otwarłem.

Po wstępnym przeglądzie, jako że publikacja ta jest mi znaną, przeszedłem do rozdziału 11. zatytułowanego "Prawo czystości" i tamże do wersów o zwierzętach. I mnie się świat zawalił. Tak w kontekście i w sensie, jak młodzież mawia. Znaczy nie mi, bo jem na co mam ochotę i czego mój organizm potrzebuje. I raczej w tym względzie słucham swojego wewnętrznego głosu, a nie Jahwe, Quetzalcoatla, starożytnych pasterzy lub Anny Lewandowskiej. Natomiast z miejsca pomyślałem o naszych politycznych "jelitach" i o karze piekielnych mąk, jakie na nie czekają. I na obywateli tragedii nieświadomych. Cóż bowiem Jahwe przekazał swemu ludowi w namiocie spotkań? Ano ośmiorniczek, małży, krabów i innych "niepokrytych łuską" stworzeń wodnych jeść nie wolno. Stanowczo!

I tu jest jak na razie okej, bo wiadomo, że w tychże potwornościach gustuje element zdradziecki i niepolski, któren pojadłszy owych świństw za 1200 zł (tyle wyniósł słynny rachunek za ośmiorniczki "U Sowy" - Szumowscy i Sasin tarzają się ze śmiechu) rusza zdradzać Ojczyznę pod esesmańskim błyskawicy symbolem i za judaszowe "ojro" wolność Polaków sprzedawać. Więc spoko. Pełna ze starożydowską księgą zgoda.

Kurde, kurde, ale to, co napisano pod boże dyktando parę wersów wcześniej... W tymże namiocie przez Jahwe przekazane... Nie wiem nawet, jak to Państwu powiedzieć. Sarmackie serce krwawi. No to wprost: zajączka nie wolno, dziczka nie wolno, świnki nie wolno. Bo Panu Bogu taki osobnik, co spożywa mięsko wyżej wymienionych istot jest "obrzydliwy". I nieczysty w oczach Pana. Jak gej niemalże! Znaczy po biblijnemu sodomita. I nie cieszy fakt, że miłosierny Jahwe zezwala jeść bez ograniczeń soleam, chargol i chagab. Ludzie, jest dramat! Wychodzi na to, że nawet Umiłowany Naczelnik Wszechczasów grzeszy jak opętany. W wywiadzie udzielonym TVP wspomniał bowiem, że jest fanem schabowego. I nie sądzę, że miał na myśli wegański odpowiednik świniny na bazie tofu. Albo schabowy z kurczaka. No a koła myśliwskie? I dziczyzna nieczysta, a zwłaszcza dziczyzna dzicza? W tonach? Piekło, piekło!!! A kiełbaska, boczuś, szyneczka, kabanoski suchutkie...?

I co teraz?

Nie bardzo chyba to się da, nomen omen, ugryźć - pomyślałem. Zwłaszcza, że Jezus w swym nauczaniu nie negował wcale "Księgi Kapłańskiej", co wielokrotnie w toku obecnych sporów "elgiebetowych" strona konserwatywna podkreślała. Zatem jeśli gej zły, to i świnia zła, zając, dzik i ośmiornica. Nie ma przebacz. Golenie "pekaesów" i zostawianie samej brody i wąsów zresztą też. Tak Jahwe w namiocie przekazał. I szereg innych cennych rad, lekturę których serdecznie polecam. Ale nawet jeśli o samo "żarełko" by szło, to co robić? Jak to tak? Bez świninki? Nawet na święta? Nie da się tego jakoś obejść? Troszkę oczka przymknąć? Taką "kurskizację" Biblii machnąć? Że niby to "zbiór pewnych wskazówek o charakterze niewiążącym", że słynną kwestię z "Piratów z Karaibów" przytoczę? Damy radę - pomyślałem uspokojony, herbatkę dopiłem, "Księgę" zamknąłem i poszedłem wziąć relaksującą kąpiel. Spojrzałem bowiem na tekst rozdziału 10, dosłownie stronę wcześniej. Jak byk, stoi tam w wersach od 8 do 11, że jako rzecze Jahwe "kapłanom nie wolno pić wina podczas służby liturgicznej". No i? Kurtyna.

(Kuba Diduch)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

gorliczaningorliczanin

4 8

DOBRE, DOBRE I SMACZNE 10:49, 22.11.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

MarekMarek

8 1

Bełkot. Świadkowie Jehowy przy tym artykule to małe piwo. A u Sowy to było 1352 zł z vatem. 16:15, 23.11.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

A czy to ważne...A czy to ważne...

2 6

W gruncie rzeczy jako stereotypowy prawak*🙂, powinienem poczuć się urażony. Jednakże nie jestem- dlaczego? Bo po pierwsze- tekst mnie nie dotyczy (zarówno sprawy związane z religią jak i ojczyzną, tradycją itp. traktuje nieco luźno, bardziej zdrowo rozsądkowo). Po drugie- tekst jest bardzo dobry, wręcz najlepszy jaki czytałem z dotychczasowych Autora. Także śmiało można powiedzieć w żargonie sportowy, że pomimo jesiennej aury, Autor ma przyrost formy.
Wracając do tekstu- naprawdę celne zestawienie hipokryzji jaka wynika z ortodoksyjnego katolicyzmu z naszym radykalizmem narodowym. Oczywiście można by podjąć teraz teologiczną dyskusję na temat założeń wiary chrześcijańskiej- ale po co (domyślam się że 99% ludzi wie o co chodzi)? Wracając do wspomnianej przeze mnie hipokryzji- bolesne jest że wielu ludzi, powołuje się na Pismo Święte wyłącznie, jeśli jest ono zgodne z przyjętym przez siebie światopoglądem, zapominając jak bardzo rozbudowanym tekstem jest ono. I tutaj Autor sprawnie wkleił pewną myśl- no bo z jednej strony sodomitów należało by kamienować (możliwe że się mylę nad rodzajem kary), ale Jezus każe nam miłować każdego, a szczególnie swoich wrogów- a co za tym idzie kamienowanie raczej nie jest oznaką miłości. I co tu robić...🙂 Lepiej- co tu robić gdy okazuje się że wyznawane wartości są ze sobą sprzeczne? A no odpowiedz jest prosta- być po prostu przyzwoitym człowiekiem i pewne sprawy traktować zdrowo rozsądkowo. I to się tyczy zarówno radykalnej lewicy, jak i radykalnej prawicy.

*opinia innych osób 21:20, 23.11.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

aaaa

5 2

Panie Diduch, Jak nie pasuje Ci " nasza powiatowa mieścina" możesz w każdej chwili wyjechać do Warszawki. 16:52, 25.11.2020

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%