"Turysta został ewakuowany przy pomocy śmigłowca ze szczytu Rysów, gdzie spędził całą noc. Nie doznał żadnych urazów. W poniedziałek o godzinie 20.40 zadzwonił do naszej centrali w Zakopanem. Powiedział, że zdobył Rysy i zaczął schodzić, ale stwierdził, że nie da rady, więc wrócił na szczyt z zamiarem przeczekania do rana" - powiedział PAP ratownik dyżurny TOPR.
Ratownicy TOPR przy pomocy śmigłowca ewakuowali we wtorek o świcie turystę, który utknął na szczycie Rysów. Mężczyzna, który samotnie zdobył najwyższy szczyt Polski, nie był w stanie samodzielnie zejść i spędził noc na wierzchołku, czekając na pomoc. Turysta nie doznał obrażeń.
Jak dodał ratownik, turysta nie był odpowiednio przygotowany do warunków panujących w wyższych partiach Tatr. W trakcie wędrówki zgubił część sprzętu. Miał założone jedynie raczki, nie posiadał jednak odpowiedniego do panujących warunków sprzętu, czyli raków ani czekana.
Jak później przekazał portal RMF24, okazało się, że turysta wczoraj planował zjechać z najwyższego szczytu na.. jabłuszku!
Pewien turysta szukający adrenaliny zdecydował się zjechać z Rysów na jabłuszku.
Jak relacjonuje reporter RMF FM Maciej Pałahicki, mężczyzna, zanim zdążył nabierać większej prędkości, wywrócił się w głębokim śniegu.
W wyniku upadku nie doznał poważnych urazów, jednak stracił zarówno jabłuszko, jak i czekan. To znacznie ograniczyło jego możliwości poruszania się w trudnym terenie.
- przekazał serwis.
Ostatecznie turysta wrócił na szczyt, gdzie spędził noc. Rano został zabrany śmigłowcem TOPR.
Mimo dużego ruchu turystycznego w Tatrach podczas świąt wielkanocnych, większość interwencji miała charakter rutynowy. W sobotę odnotowano dwa poważniejsze wypadki - turystka spadła ze szlaku między Zawratem a Świnicą, a inny turysta zranił się rakiem po upadku na grząskim śniegu podczas zejścia z Zadniego Granata. W obu akcjach ratownicy TOPR użyli śmigłowca. W niedzielę ratownicy udzielali pomocy turyście, który przy Czarnym Stawie Gąsienicowym doznał rany ciętej głowy.
Choć pogoda sprzyja górskim wędrówkom, wyprawy - szczególnie w wyższe partie - wymagają dużej ostrożności i odpowiedniego przygotowania. Powyżej górnej granicy lasu nadal zalega sporo śniegu, który w wyniku dodatnich temperatur jest mokry, ciężki i niestabilny, co utrudnia poruszanie się i zwiększa ryzyko poślizgnięć. Obowiązuje pierwszy stopień zagrożenia lawinowego.
W miejscach, gdzie śnieg się wytopił, szlaki są często grząskie i błotniste. Ślisko bywa szczególnie w cieniu oraz na stromych podejściach i zejściach. Miejscami, m.in. na szlaku nad Czarny Staw pod Rysami, mogą występować oblodzenia. Ratownicy przypominają, że poruszanie się w tych warunkach wymaga doświadczenia w zimowej turystyce górskiej oraz odpowiedniego wyposażenia - raków, czekana, kasku, a także lawinowego ABC, to jest detektora, sondy i łopatki. (PAP)
szb/ js/
1 0
ratownicy powinni mu tylko zrzucić jabłuszko i kręcić film, jak zjeżdża:) a tak poważnie: ma ten mądry inaczej duuużo szczęścia!