Dwa ogromne gniazda szerszeni na placu zabaw. Wezwano strażaków!

To nie było bzyczenie, a prawdziwe buczenie armii wielkich szerszeni, które rozgościły się na dobre w starym zbutwiałym pniu. Wystarczyło kilka godzin bez deszczu, a plac zabaw w miejskim parku zamiast przyciągać dzieci, to je odstraszał. W końcu co to za przyjemność odganiać się cały czas od owadów.

Dwa wozy bojowe, które zaparkowały w pobliżu parku, wzbudziły wczorajszego popołudnia (13 czerwca) niemałe zainteresowanie przechodniów i dzieciaków trenujących na stadionie. Powodem wizyty ratowników okazały się owady, które stanowiły realne zagrożenie dla ludzi.

Po przyjeździe strażaków na miejsce zdarzenia okazało się, że w starym pniu po drzewie znajduje się nie jedno, a dwa gniazda szerszeni. Ratownicy błyskawicznie przystąpili do usunięcia nieproszonych gości z placu zabaw i zakazali jego użytkowania aż do dzisiejszego poranka 

– relacjonuje brygadier Dariusz Surmacz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach.

Najczęściej bzyczący lokatorzy są usuwani z budynków mieszkalnych, ale zdarza się, że strażacy muszą interweniować właśnie w takich miejscach, jak place zabaw, z których korzysta wielu mieszkańców i turystów.

Dość często zdarzają się również przypadki usuwania gniazd z drzew, zwłaszcza tych starych – spróchniałych, ale zlokalizowanych blisko domostw, a co za tym idzie stanowiących zagrożenie dla uczulonych na jad szerszeni mieszkańców.

Reagujemy zawsze, gdy zagrożone jest życie i zdrowie mieszkańców. W przypadkach, gdy tego zagrożenia nie ma, likwidacją gniazd owadów zajmują się wyspecjalizowane firmy dezynfekcyjne

– dodaje rzecznik Surmacz.

Strażacy zdecydowanie odradzają usuwania „bani” z owadami na własną rękę i przekonują, że nikt z nas nie chciałby na własnej skórze doświadczyć, co potrafią rozwścieczone szerszenie...