Psy biegające luzem to problem większy niż nam się wydaje [FELIETON]

Kilka ostatnich dni przekonało mnie do tego, aby poruszyć temat psów puszczonych luzem. Od wielu lat zajmuje się psami i jestem wielkim zwolennikiem dawania jak największej przestrzeni naszym pupilom, tylko zawsze, gdzie pojawi się słowo wolność musi też pojawić się słowo odpowiedzialność.

            W myśl polskiego prawa absolutnie nie można puścić psa bez nadzoru i nie jest tu mowa o spacerach, tylko pozwoleniu by nasz czworonóg swobodnie opuszczał naszą posesje i zwiedzał świat na własną łape. W ustawie o ochronie zwierząt jest to dość jasno określone, a kary zostały bardzo zaostrzone od ostatniej nowelizacji. Za puszczenie psa bez nadzoru może grozić grzywna nawet do 5 tysięcy złotych, a jeśli pupil stworzy zagrożenie lub kogoś zaatakuje grozi kara pozbawienia wolności.

            Poruszam tą kwestię, gdyż w swojej pracy, a zajmuje się szkoleniem psów, zostałem poinformowany, że moi kursanci nie mogą we własnej wsi wyjść bezpiecznie na spacer ze swoim czworonogiem. Pomyślałem, że to jakieś żarty, w sumie od niedawna mieszkam w Gorlicach, a z miejsca którego pochodzę taka sytuacja jest nie do pomyślenia. Tak będąc zupełnie szczerym, to mieszkam w Gorlicach od roku i raz czy dwa, zdarzyło mi się spotkać psa puszczonego bez nadzoru, ale wiadomo czasem się tak zdarzy, że komuś pies po prostu ucieknie. Postanowiłem więc sam to sprawdzić.

            Swoje “śledztwo” rozpocząłem od obrzeży naszego miasta, ulica Władysława Łokietka, jadąc do znajomego drogę przecięło mi małe stadko sześciu psów, za kolejnym zakrętem na drogę wyszedł kolejny duży czarny pies. W kilka dni objechałem cały powiat, wszędzie to samo, i tak po prawdzie nie spodziewałem się takiej skali problemu.

Ludzie boją się wilków i odchodzą od zmysłów ale sfory psów już nie? Jedną rzecz musimy sobie wyjaśnić, sfora psów jest sto razy bardziej niebezpieczna niż wataha wilków. Nasze pupile mają podobne cechy co ich leśni przodkowie lecz też sporo ich różni. Psy potrafią zaatakować dla samej zabawy, w sforze nie ma skomplikowanych relacji społecznych, cała interakcja między jej członkami opiera się na bodźcach. W takiej grupie twój ukochany pupil, który nigdy na nikogo warknął może zaatakować kogoś, a nawet zabić.

            Sama obserwacja problemu to jedno, zacząłem także rozmawiać z wieloma osobami i dowiedziałem się, że to o wiele głębszy problem. Jedna Pani powiedziała, że jej córka została zaatakowana przez psa na ulicy Kościuszki, wezwano policję, zlokalizowano właściciela psa, który tak nawiasem mówiąc przyglądał się całej sytuacji i to wszystko. Piesek jak chodził luzem tak chodzi. Kolejna osoba powiedziała mi, że zwróciła uwagę sąsiadowi na ten problem, a ten się obraził. Piesek dalej wesoło hasa. Podobnych rozmów odbyłem wiele i chyba czas na jakąś konkluzje.

            Właściciel psa biorąc pod swoje skrzydła to zwierzę, musi wiedzieć, że wiąże się z tym odpowiedzialność i to nie tylko moralną, ale także karną. Ja, jako wielki miłośnik psów chciałbym, aby psy były integralną częścią naszego społeczeństwa, żeby były traktowane jak członkowie rodzin i z szacunkiem. Spotykam wiele osób, które tak właśnie podchodzą do swoich pupili, zapewniając im odpowiednią edukację i dbając o ich potrzeby. Wszystko to może być zaprzepaszczone jednym atakiem innego pupila, którego opiekun nie wie gdzie on jest, co robi ani czego się może po nim spodziewać.

           Zawsze kiedy coś takiego się wydarzy wszyscy są bardzo zdziwieni i nie dowierzają, że ich pimpek pogryzł innego psa, ugryzł dziecko, nie mówiąc o bardziej drastycznych wypadkach. Tak naprawdę w takich sytuacjach zawsze winny jest człowiek i co gorsze, zawsze są sygnały ostrzegawcze, ludzie mają tą zdolność, że potrafią informować siebie nawzajem, że coś jest nie tak, a mimo to dochodzi do absurdalnych sytuacji. Przykładowo, kobieta zostaje pogryziona przez psa ratując swojego pupila. Jak do tego doszło? Odpowiedź zawsze jest taka sama, ktoś pomylił żywe stworzenie z pilotem do telewizora.

Na koniec chciałbym zaapelować do wszystkich właścicieli psów! Zadbajcie o swojego pupila, danie mu swobody wcale nie jest dobre ani dla niego ani dla ciebie. Uporanie się z problem luzem biegających psów zależy tylko od nas, zgłaszajmy takie przypadki do odpowiednich służb, a służby proszę o nie bagatelizowanie problemu. Kilka grzywien i mandatów może zdziałać cuda. Szanujmy innych, by móc wymagać szacunku wobec nas samych.

Wojciech Burzyśki - ekspert od psich zachowań, trener, właściciel szkoły dla psów BiBi