Od trzech miesięcy radni sejmiku województwa małopolskiego próbują wybrać marszałka, niestety zwołanie pięciu sesji w tym temacie nie przyniosło pożądanego efektu. Radnym zostało już niewiele czasu, bo jeśli nie uda się obsadzić stanowiska marszałka do 9 lipca, to czekają nas ponowne wybory do sejmiku.
Dzisiaj (4 lipca) odbędzie się VII sesja sejmiku województwa małopolskiego, w czasie której radni po raz szósty podejmą próbę wybrania marszałka województwa małopolskiego.
O stanowisko już pięć razy ubiegał się Łukasz Kmita popierany przez prezesa PiS. W głosowaniach, które odbyły się 1 lipca kontrkandydatem Kmity był Krzysztof Jan Klęczar, wojewoda małopolski, zgłoszony przez Trzecią Drogę. Natomiast 2 lipca, ku zdumieniu wszystkich oglądających obrady sejmiku, w Klubie PiS nastąpił rozłam, który zaowocował zgłoszeniem kandydatury Piotra Ćwika, ministra w kancelarii prezydenta RP.
W żadnym z głosowań kandydaci nie uzyskał wymaganej większości głosów do objęcia stanowiska marszałka województwa małopolskiego.
Warto pamiętać, że wśród radnych 39-osobowego sejmiku województwa 21 mandatów należy do Prawa i Sprawiedliwości, Koalicja Obywatelska ma 12 radnych, a Trzecia Droga – 6. Kandydat na marszałka musi więc otrzymać 20 głosów, by objąć stanowisko.
Mimo tego, że Prawo i Sprawiedliwość ma większość w sejmiku, choć pewnie już tylko teoretycznie, radnym nie udało się przeforsować wyboru Łukasza Kmity na stanowisko marszałka.
Dlaczego tylko w teorii? Efektem niezdyscyplinowania grupy radnych, marszałka Witolda Kozłowskiego, wicemarszałka Józefa Gawrona i Piotra Ćwika, było zawszenie ich w prawach członków PiS, bo prezes Kaczyński uznał ich za buntowników.
Dzisiaj (4 lipca) o godzinie 18 rozpocznie się kolejna sesja sejmiku, w czasie której radni podejmą kolejną próbę wyboru marszałka.
Wystawionych ma zostać minimum dwóch kandydatów – jeden z Prawa i Sprawiedliwości, a drugi z opozycji.
Co ciekawe, kolejne sesje w tej samej sprawie zaplanowano na jutro (5 lipca), sobotę (6 lipca) i poniedziałek (8 lipca). Może wypadałoby, żeby radni na wzór biskupów z Rzymu wybierających papieża, zamknęli się w sali sesyjnej gmachu sejmiku i opuścili ją dopiero po wyborze marszałka?
Jeśli nie uda im się obsadzić stanowiska do wtorku (9 lipca), to czekają nas kolejne wybory do sejmiku, a te zostały oszacowane na około 20 mln złotych. Kto za nie zapłaci? My wszyscy.
7 2
Radni PISu mogli by sie powaznie zastanowic czy takie podejsie do tematu przyniesie im poklask wsrod wyborcow. Uwazam ze jesli nadal w ten sposob beda sie zachowywac to juz jest po nich. Elektorat PISu takich rzeczy nie moze tolerowac.
7 1
Jak widać w PiS nie ma dyktatury. Wbrew temu co mówi zjednoczenie KO, PSL, Lewicy i całej reszty.. Boże uchowaj przed Trzecią Drogą!