Zamknij

Klechdy gorlickie - cz. 1 "Szczęście burmistrza" [AUDIO]

Piotr BoczońPiotr Boczoń 10:52, 05.02.2023 . Aktualizacja: 11:56, 05.02.2023
Skomentuj

Klechdy gorlickie, czyli lokalne legendy prawie zostały zapomniane. Na początku lat 90-tych zebrał je i spisał Władysław Boczoń. Wówczas to nawet gorliccy uczniowie mogli je poznać na szkolnych lekcjach. Dziś postanowiliśmy przypomnieć te opowiadania i ocalić od zapomnienia niezwykłe gorlickie legendy. Zapraszamy na pierwszą część z cyklu - legendę o burmistrzu i dukatach z Zamczyska.

Legendę o dukatach i burmistrzu możesz również posłuchać w wersji audio:

"Kiedy mnie wreszcie zabrali zaopatrzeniowcy do "Nysy" na daleką trasę prowadziliśmy w drodze długie rozhowory, aby zabić czas i nudę.

Opowiadała pani Lusia, że często, kiedy ją przełożeni podenerwowali swoją tępotą i brakiem wyobraźni - wybierała się na podmiejskie spacery, aby odetchnąć wolnością i niestęchłą atmosferą. Najczęściej w rejon Łysej Góry i Zamczyska, skąd można oglądać piękną i rozległą panoramę gór, miasta i okolicy.

Szczególnie romantycznie jest na wzgórzach w czasie księżycowych nocy, kiedy na niebie błyszczą gwiazdy, a na ziemi tysiące światełek w ludzkich sadybach.

Jak mówiła pani Lusia, może nie warto byłoby wspominać te nocne wędrówki, gdyby nie wydarzenie, jakiego była świadkiem. Kilkanaście lat temu, niedługo przed Nocą Świętojańską przyuważyła w rejonie Zamczyska [dzisiejsza Gorlicka Golgota - dop. red.] kręcącą się po zboczu tajemniczą postać ubraną dokładnie tak, jak Sherlock Holmes. Postać niska, w cyklistówce naciągniętej na czoło, ciemnych okularach, w marynarce w kratkę i spodniach pumpach.

Tajemniczy osobnik wyraźnie za czymś węszył i niuchał. Specjalnie schowana za krzakiem obserwowała go długo - odchodził późno w kierunku ulicy Zamkowej i znikał dopiero koło domostwa pana burmistrza. Takie nocne szperanie i obserwacja trwały do Nocy Świętojańskiej.

W ten dzień dziwny Sherlock Holmes czyhał już od wieczora na zboczu zamczyska. Koło jedenastej w noocy ruszył pod górę po stoku, zatrzymując się blisko szczytu. Tam coś mruczał, mamrotał, wypowiadał jakby zaklęcia, gestykulował i kłaniał się górze.

Przed samą północą stał się dziw. Góra pod szczytem otwarła się i wyjechało z niej koryto. Bił z niego blask i światło. Gdy się pani Lusia wpatrzyła dobrze, stwierdziła, że to złote dukaty z wizerunkiem cesarzowej Teresy tak błyszczą z koryta.

"Sherlock Holmes" wyciągnął worek czy plecak i szybko załadował do niego pełno błyszczących dukatów. Pracował jak maszyna. Po chwili góra się zamknęła, koryto znikło. Wtedy "Sherlock" usiadł zmęczony by odpocząć. Kiedy zdjął cyklistówkę i od jego głowy odbiło się światło księżyca, pani Lusia z miejsca poznała: to był sam burmistrz!

Ale i on jakby się zaniepokoił, względnie wyczuł, że jest obserwowany - pochwycił plecak czy worek i skulony pod ciężarem pognał do swego domostwa.

Pani Lusia nie była w końcu pewna, czy jej się to nie przywidziało, czy też to było - bo czy tak łatwo uwierzyć w zagarnięcie tak wielkiego skarbu?

Kiedy jednak burmistrz w kilka lat zabudował całą ulicę Zamkową swoimi willami - stało się jasne, że zabrał w Noc Świętojańską wietrzone przez duchy Zamczyska dukaty.

Inni mieszkańcy tej dzielnicy znający stare podanie o skarbach w Zamczysku, ale nie znający zaklęcia twierdzą, że koryto w Noc Świętojańską jeszcze na moment się ukazuje, ale już tylko na jego dnie błyszczy odrobina dukatów. To dowód, że burmistrz zna zaklęcia i wybrał skarby z koryta.

Mają ludzie trochę pretensji, że jako burmistrz nie odstąpił iastu tych skarbów i nie urządził go lepiej.

Pani Lusia nie może przeżałować, że nie podbiegła wtedy i nie pochwyciła ze trzy "Tereski". A tak musiała się nadal męczyć i w trudzie harować na cwój chleb powszedni."

Władysław Boczoń. Klechdy gorlickie. Gorlice 1990.

Wszelkie prawa zastrzeżone.

 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

molownikmolownik

6 2

fajnie tak ukraść z czyjejś książki i przepisać coś.. brawo 24 brawo 16:34, 05.02.2023

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

olololol

3 2

z tego co wiem to dziadek autora tego artykułu 21:23, 05.02.2023


reo

TurystkaTurystka

4 3

To nie kradzież, Władysław Boczoń to dziadek p. Piotra Boczonia i zanim powstała książka, wysłuchiwał wiele razy opowieści dziadka 16:41, 05.02.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ObserwatorObserwator

10 4

Panie Boczon, leged o wspolczesnych dzialaniach wladz miasta i gminy mamy az natto na portalu Halo Gorlice. Na portalu praktycznie nie sa poruszane aktualne problemy mieszkancow gorlic i okolic. Lokalny portal powinien zajmowac sie trudnymi tematami, naglasniac, wyjasniac, dazyc do prawdy. Obecnie portal HG sluzy tylko lokalnym wladzom pomijajac glos lokalnego spoleczenstwa. Czy tego rodzaju praktyki maja cos wspolnego z wolnoscia slowa?, niezaleznoscia dziennikarska?. Nigdy zadna redakcja nie bedzie miala szacunku wsrod uczestnikow forum gdy bedzie tedencyjna. Doceniam pozytywne zmiany po zmianie wlasciciela, lecz nie sa one wystarczajace, nie jest to tylko moja opinia, w wiekszosci portal HG jest odbierany negatywnie. Jesli macie zamiar osiagnac tak zla, niewygodna, pozycje na rynku przekazu jak Halo Gorlice to, nie przeszkadzam w osiagnieciu ''sukcesu''. 18:13, 05.02.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

BoloBolo

4 4

Pamiętam jak w podstawówce było spotkanie na lekcji z autorem, było fajnie i wesoło - z przyjemnością przeczytałem artykuł przypomniał mi super czasy. Pozdrawiam redakcję i zachęcam do kontynuacji pomysłu.🙂👍 23:29, 05.02.2023

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%