GKS Glinik. Snajper, Damian Śliwa odchodzi: to mój drugi dom

Rozmawiamy z najlepszym napastnikiem 4. ligi małopolskiej i najskuteczniejszym snajperem Glinika Gorlice w minionym sezonie, Damianem Śliwą. 21-letni zawodnik zdecydował się na odejście z GKS. 

Damian, cóż to był za mecz. Mimo ogromnego ciężaru gatunkowego, z Naprzodem w Jędrzejowie stworzyliście świetne widowisko. Najpierw wyszliście na prowadzenie po Twoim golu, w drugiej połowie znów wygrywaliście po Twoim trafieniu, następnie straciliście bramkę na 2:2 w ostatnich sekundach. W dogrywce odrobiliście straty na 3:3 (Grela), ale znów czegoś zabrakło... miejscowi wbili bramkę na 4:3 i obronili rezultat. Szkoda to chyba mało powiedziane. 
Bardzo. Tak naprawdę od wygranej dzieliły nas dwie minuty. Naprzód grał super, to trzeba mu oddać. Rywal pokazał się z bardzo dobrej strony, nie spodziewałem się tak szalonego meczu. Nam zabrakło szczęścia, by dowieźć wynik do końca. 

Szczęścia czy koncentracji?
Szczęścia, tego piłkarskiego. To moje zdanie. W dogrywce poszły dwie ładne i składne akcje, do tego nie można się przyczepić. Ten gol na 2:2 po dośrodkowaniu i piłka jakoś wpadła do tej branki. 

Jak smakują ważne gole, które jednak nie dają wygranej, ani nawet remisu?
Całkowicie zeszło to na drugi plan. Wolałbym nic nie strzelić albo nawet nie zagrać w tym meczu, byle Glinik awansował. To było takie moje małe marzenie. Nie udało się, czuję gorycz porażki, ale taka jest piłka. Wygrał lepszy, tak musiało być, trzeba iść do przodu. 

[ZT]34955[/ZT]

Jak wielkie było Wasze rozczarowanie po meczu z Naprzodem w Jędrzejowie? W szatni panowała zapewne cisza... 
W szatni była cisza, zgadza się, każdemu było przykro. Awans był na wyciągnięcie ręki... Zagraliśmy jednak fantastyczny sezon, nikt w nas nie wierzył. O tym trzeba pamiętać. Wszyscy dookoła mówią, że ciężko przypomnieć sobie lepszy sezon niż ten, doszliśmy do finału baraży, trenerzy pokazali klasę, złożyli super drużynę - trenerzy Krzysztoń i Madeja wykonali kawał dobrej roboty. 

Sztab i zawodnicy pokazali klasę. Doszliśmy niemal na szczyt i tam trochę zabrakło, by postawić tą kropkę nad i. To nasz wspólny sukces, doszliśmy tam razem. 

W poniedziałek długim wpisem w mediach społecznościowych pożegnałeś się z Glinikiem. Nie żal odchodzić z tak walecznej ekipy?

Żal, jestem wychowankiem Glinika, chłopakiem z Gorlic. Całe życie tutaj grałem, nie wiem co powiedzieć... Z tyłu głowy jest ciężko, ale trzeba iść dalej, rozwijaś się. Chcę grać coraz wyżej, mam swoje marzenia. Jeśli jest możliwość, trzeba próbować. 

Co teraz?
Nie chcę za wiele mówić. Chodzą pogłoski, ale wolę, by wyszło to oficjalnie (napastnik ma trafić do klubu z Krakowa - przyp. red.)

Słowo na koniec?
Chciałbym podziękować wszystkim - moim kolegom z szatni za rodzinną atmosferę; trenerom, z którymi współpracowałem w Gorlicach; kibicom, czuliśmy ich wsparcie, wielki szacunek za wyjazdy na Ryczów, Jędrzejów, mega nas wspierali, a atmosfera w meczu z Jarosławiem... nie przeżyłem jeszcze czegoś takiego. To ze mną zostanie do końca życia. Moje małe marzenie spełniło się, zawsze marzyłem, by zagrać dla Glinika taki mecz jak z JKS. Dziękuję zarządowi klubu, za to, że robił wszystko co w jego mocy, byśmy mogli skupić się na grze.  Dziękuję całej społeczności Glinika, stadion Sienkiewicza to będzie już na zawsze mój drugi dom.