Przede wszystkim należy podkreślić, że inkubacja jest procesem, którego długość w przypadku kur wynosi 21 dni. Okres ten dzieli się na dwa etapy: wylęgania i klucia. W pierwszej fazie najważniejsze jest utrzymanie odpowiedniej temperatury oraz wilgotności powietrza, czyli de facto ogrzewanie jajek. W drugim etapie, trwającym ostatnie 3 dni, następuje klucie, to znaczy wyjście pisklaków z jajka.
No dobrze - zapytają niektórzy - ale czym jest wspomniana inkubacja sztuczna czy naturalna? Są to w zasadzie dwa odmienne podejścia. O inkubacji naturalnej mówimy, kiedy decydujemy się na pozostawienie spraw biegowi natury i pozwalamy kurze na wysiadywanie jajka. Natomiast sztuczna inkubacja ma miejsce wtedy, gdy postanowimy skorzystać ze specjalistycznego inkubatora, zwanego też czasem klujką lub wylęgnikiem. Zadaniem takiego urządzenia jest utrzymanie stałych, optymalnych dla jajek warunków, czyli odpowiedniej temperatury, wilgotności i zapewnienie wentylacji, w rezultacie powinno się nam udać doprowadzić do wyklucia się około 70% jajek.
Jak już zaznaczyliśmy, inkubacja jest procesem dwufazowym, dlatego też nieco inne warunki musimy zapewnić w pierwszej, a nieco inne w drugiej fazie. W przypadku kur, przez początkowe 18 dni, należy zadbać o utrzymanie temperatury rzędu 37,7-38 stopni Celsjusza oraz wilgotności rzędu 55-60%. Natomiast w drugim etapie wilgotność powinna wynieść 70%. Trzeba także pamiętać, że w pierwszej fazie należy obracać jajka, minimum 2 razy dziennie, w regularnych odstępach czasu, np. o 8 rano i 8 wieczorem. Można to zrobić ręcznie w inkubatorze, choc lepsze modele są wyposażone w automatyczne obracanie jajek.
Rzecz jasna, w przypadku innych gatunków ptaków warunki będą nieco odmienne, dla przykładu gęsi w pierwszym etapie preferowana jest temperatura 37,6 stopnia i wilgotność 60-68%, w drugim zaś ,6 i wilgotność 70%. W przypadku gołębi jest to odpowiednio 37,6, 55-60% oraz 70%, zaś indyków: 37,6, 53-58% i 70%. Dlaczego warto o tym wiedzieć? Jest to związane z tym, że część wylęgarek do jaj jest dedykowana np. do klucia ptaków egzotycznych, inne inkubatory jednak są uniwersalne, pozwalając na wykorzystanie jednego urządzenia nawet w przypadku hodowli kilku, różnych gatunków drobiu.
O ile każdy z dostępnych na rynku inkubatorów ma za zadanie zapewnienie dobrych warunków do wylęgu ptaków, to pomiędzy poszczególnymi modelami występują nierzadko istotne różnice w zakresie posiadanych funkcji lub dodatkowego wyposażenia. Niektóre spośród nich posiadają np. dodatkowy wyświetlacz, informujący o panujących warunkach w urządzeniu, inne zaś umożliwiają automatyzację procesu obracania jajek. Jak już podawaliśmy, jest to kluczowy element, korzystając zaś z automatycznego inkubatora do jaj, zazwyczaj uda się nam osiągnąć o około 5% wyższą skuteczność klucia, w porównaniu z manualnym wykonywaniem tego procesu. Pozwala to również na znaczącą oszczędność czasu, zwłaszcza w przypadku osób posiadających większą hodowlę. Szczególnie, że chociażby dwukrotne obracanie jajek w czasie doby jest jedynie minimalnym wymogiem, niejednokrotnie zaleca się 3 lub nawet 4-krotny obrót, w tej sytuacji klasyczny inkubator okazuje się mało wygodny i większość hodowców decyduje się jednak na wybór inkubatora z automatycznym obracaniem jajek, który nie wymaga od hodowcy zbytniego zaangażowania, ani tak dużej ilości czasu i odpowiedzialności, nie dezorganizując mu przez to życia tak odczuwalnie.
Poza zapewnieniem właściwej temperatury, wilgotności i dopływu świeżego powietrza, o czym już wspomnieliśmy, należy także zadbać i o inne kwestie, które mogą mieć istotny wpływ na efekty inkubacji jaj. Jednym z najczęściej popełnianych błędów jest brak odpowiedniej dezynfekcji wnętrza inkubatora po poprzednim użyciu, co sprzyja rozwojowi bakterii i grzybów. Wiele osób zapomina także o usunięciu obumarłych jaj, lub robi to zbyt późno. Należy pamiętać, że pozostawienie w urządzeniu jaj, których zarodek obumarł, jest nie tylko marnotrawstwem naszego czasu oraz środków, ale też i poważnym zagrożeniem dla pozostałych jajek, ponieważ zwiększamy w ten sposób ryzyko zainfekowania i zanieczyszczenia inkubatora. Do sprawdzenia stanu zarodka stosuje się tak zwane prześwietlarki do jajek, zwane tez owoskopami. Zabieg ten najczęściej wykonuje się dwukrotnie, zwykle po około 7 dniach od rozpoczęcia inkubacji oraz na 2-3 dni przed zakończeniem pierwszej fazy. Należy także pamiętać, że prześwietlenie jaja owoskopem, chociaż wymaga chwilowego wyjęcia go z inkubatora, nie stwarza żadnego zagrożenia dla rozwijającego się zarodka. Nie bez znaczenia jest także i pozwolenie na samodzielne klucie się piskląt, nie powinniśmy im pomagać wydostać się ze skorupki. Z jednej bowiem strony łatwo jest w taki sposób zranić ptaka, z drugiej zaś strony, zostaje zaburzony naturalny proces selekcji i możemy wprowadzić do naszej hodowli zwierzęta słabe lub chore, co z kolei może wpłynąć na ogólne pogorszenie jakości hodowli w przyszłości.
Prezentowany artykuł powstał przy udziale i wsparciu merytorycznym ze strony pracowników sklepu internetowego Fermo.pl.