Na tle nieustannego wzrostu cen paliw, kierowcy odczuwający niepokój z nadzieją patrzą na światowe trendy. Mimo spadków cen hurtowych paliw w kraju, stacje wciąż prezentują wzrosty, co sprawia, że prognozy na nadchodzące tygodnie są pełne niewiadomych.
W ostatnich tygodniach widzimy nieprzerwany wzrost cen paliw, co wprowadza niepokój wśród kierowców monitorujących każdy ruch na stacjach. Niemniej jednak, dla wielu może być ulgą fakt, że niebezpieczne przewidywania o cenach osiągających siedem złotych za litr diesla nie wydają się być bliskie realizacji.
Globalne trendy sugerują, że produkty naftowe tanieją, a złotówka rośnie w siłę wobec amerykańskiego dolara.
Krajowi producenci paliw zdecydowali się zareagować na sytuację na rynkach europejskich, co przyniosło pierwsze spadki cen w Polsce od dłuższego czasu. Benzyna 95-oktanowa potaniała bowiem o imponujące 72,40 zł za metr sześcienny, a olej napędowy o 154 zł.
Jednak, pomimo przeceny w hurcie, na stacjach detalicznych ceny ciągle utrzymują się na wzrostowej ścieżce.
W mijającym tygodniu obserwowaliśmy kontynuację wzrostu cen na stacjach detalicznych. Najbardziej podrożał olej napędowy, zwiększając swoją średnią cenę o 9 groszy do 6,72 zł/l. Ostatni raz tankowanie diesla było tak drogie w połowie listopada zeszłego roku.
Cena benzyny 95-oktanowej wzrosła o 5 groszy, osiągając obecnie 6,47 zł/l. Kierowcy samochodów LPG również poczuli podwyżkę, bo autogaz zdrożał o 2 grosze, osiągając aktualną średnią cenę 2,94 zł/l.
Mimo spadków na rynku hurtowym, na stacjach detalicznych można spodziewać się jedynie pewnych wyhamowań wzrostów. Prognoza na koniec lutego i początek marca wskazuje na kontynuację podwyżek, choć ich skala może być już mniej znacząca.
Szacunki cenowe dla poszczególnych rodzajów paliw przedstawiają się następująco: 6,44-6,56 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, dla diesla 6,69-6,81 zł/l, a dla autogazu 2,91-2,98 zł/l.
Amerykański Instytut Finansów Międzynarodowych sugeruje, że zakłócenia handlowe i logistyczne związane z konfliktem na Bliskim Wschodzie mogą prowadzić do wzrostu cen ropy o 40 proc. Prognozy na początek roku zdają się to potwierdzać, bowiem surowiec zdrożał o prawie 8 USD od stycznia.
Dodatkowo, dyrektor Aramco, Ziada Al-Murshed, zaznacza, że proces starzenia się złóż eksploatacyjnych skutkuje utratą 6 milionów baryłek dziennie światowej produkcji ropy naftowej.
Bez odpowiednich inwestycji, grozi nam deficyt surowca, co odbije się na cenach.
0 0
tu się nigdy nic nie zmieni bo dalej robią nas w bambuko, a to z masłem, a to cebulą oraz zawsze z paliwem niezależnie od cen na rynkach światowych, czy opcji politycznej lub trzeciej drogi albo ostatniej...