Zamknij

Czego unikać przy zakupie używanego samochodu?

15:21, 25.03.2020 artykuł sponsorowany Aktualizacja: 15:21, 25.03.2020

Zakup używanego auta nie jest trudny, ale są pewne przeszkody, które trzeba pokonać. Warto też poznać kilka najpowszechniejszych pułapek, które zastawiają nieuczciwi sprzedawcy. I najważniejsze: decyzji nie wolno podejmować pod wpływem emocji, bo tu w grę wchodzi coś więcej, niż tylko pieniądze.
 

Umowy na Niemca ciągle na rynku

Już przez chwilę wydawało się, że ten proceder udało się wyplenić, ale nie: powrócił. To szczególnie popularna praktyka w komisach przy zachodniej granicy. Sprzedawca zachęca do podpisania umowy, sprzedaży, w której to nie komis, ale jakiś Niemiec jest właścicielem samochodu. Technicznie rzecz biorąc, można sobie wyobrazić, że czasem nie jest to szwindel, ale nie na taką skalę i nie w ten sposób. W wielu przypadkach auto jest nieznanego pochodzenia, a osoba wskazana jako właściciel na umowie albo nie istnieje, albo – co jeszcze gorsze – faktycznie jest właścicielem auta, ale to zostało skradzione. Na szczęście akurat przed tym drugim przypadkiem można się łatwo uchronić, sprawdzając historię i zgłoszenia kradzieży na carVertical.com/pl.

Zaniżanie ceny

Skoro jesteśmy przy formalnościach, to warto wspomnieć o ciągle żywej strategii optymalizacji kosztów przez zaniżenie wartości na fakturze. Komis zawsze stwierdzi, że to pozwoli na zapłacenie niższego podatku. To prawda, ale tylko pod warunkiem, że US nie będzie chciał dokładniej analizować transakcji. Umówmy się jednak – często udaje się uniknąć wyższego podatku, ale pojawia się inny problem. Taką taktykę stosują wyłącznie nieuczciwe komisy, a więc te, w których w cenie samochodu można kupić złom. I teoretycznie można by było domagać się zwrotu pieniędzy, bo obowiązuje rękojmia, ale skoro na fakturze kwota jest niższa, to nie ma nawet teoretycznych szans na odzyskanie faktycznie zapłaconej kwoty. Warto? Cóż, ryzyko jest spore, korzyści niewielkie, więc nie. Nie warto.

Oględziny bez sprawdzenia w bazach

Najprostszy błąd, jaki można popełnić, to umówić się na oględziny samochodu, którego VIN-u się wcześniej nie sprawdziło. Najczęściej jest to po prostu strata czasu. I tak trzeba prześwietlić VIN, żeby przygotować się do oględzin. Trzeba przecież poznać listę wyposażenia fabrycznego, trzeba upewnić się, że auto nie jest kradzione, trzeba wreszcie sprawdzić historię wypadkowości, żeby wiedzieć, na co zwrócić szczególną uwagę przy oględzinach na żywo i jeździe próbnej. Bez tego przygotowania nie ma sensu umawiać się ze sprzedającym, choćby nawet była „długa kolejka” zainteresowanych samochodem. W najgorszym razie przejdzie ci koło nosa dobra okazja. Takich będzie jeszcze sporo. A zakup kiepskiego auta w biegu to koszmar, którego należy się wystrzegać.

Sprzedawcy, którzy mówią „nie trzeba”

Zmorą każdego, kto chce kupić odpowiedzialnie samochodów używany, są sprzedawcy, którzy twierdzą, że sprzedają perełki: nie trzeba sprawdzać VIN-u, nie trzeba jechać do ASO ani SKP, nie trzeba w ogóle odbywać jazdy próbnej. Zgoda: nigdy nie trzeba. Ale zawsze należy, bo pominięcie tych opcjonalnych skądinąd czynności grozi katastrofą. A sprzedawca, który odwodzi nabywcę od upewnienia się, że z autem jest wszystko w porządku, jest absolutnie niewiarygodny i nie warto mu ufać. Pamiętaj, że za każde sprawdzenie płacisz ty, więc sprzedawca niczego nie traci i nie ma żadnego interesu w tym „nie trzeba”.

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
0%