Zamknij
Zdjęcie autorstwa Elizaveta Dushechkina z Pexels

Czy warto cierpieć dla urody? Niektóre kobiety dla niej umierały!

15:52, 07.04.2022 Aktualizacja: 19:46, 07.04.2022

Czy warto cierpieć dla urody? Niektóre kobiety dla niej umierały!

Bolesne zabiegi kosmetyczne, operacje, czy drastyczna dieta.. Współczesne kobiety są w stanie wiele wycierpiećpoświęcić dla pięknego wyglądu.

Jednak nie każdy wie, iż drastyczne poprawianie swojego wyglądu u kobiet praktykowane było przez nasze prababcie, a nawet wiele wiele lat wcześniej. Nasze przodkinie nierzadko wybierały bardzo skrajne sposoby udoskonalania wyglądu, często ryzykując własnym zdrowiem, sprawnością, a nawet życiem

Oto kilka przykładów drastycznych metod upiększania wyglądu stosowanych przez kobiety w dawnych czasach:

Cudowny pierwiastek rad 

W 1898 roku Maria Słodowska-Curie i Piotr Curie odkrywają pierwiastek o nazwie rad. Wraz z odkryciem pierwiastka bardzo szybko zauważone zostają jego "wspaniałe" właściwości upiększające. Rad bowiem świetnie wygładza skórę, nadaje jej blasku oraz poprawia krążenie krwi. Zalety te wykorzystane zostają przez ówczesnych przedsiębiorców, i tak rozpoczyna się masowa produkcja mydeł, kremów, szamponów, odżywek do włosów, past do zębów i innych produktów, których głównym składnikiem staje się promieniotwórczy pierwiastek. Kobiety, które stosowały "cudotwórczy" składnik nie miały świadomości, iż ceną za piękny wygląd, który otrzymały jest śmierć

Arszenik dla śnieżnobiałej skóry

Zdjęcie autorstwa Sarah Chai z Pexels

Nieskazitelna, śnieżnobiała skóra przez długi czas taktowana była jako wyznacznik piękna oraz pozycji kobiet. Mleczny odcień skóry był bowiem cechą szlachcianek, które w przeciwieństwie do niżej urodzonych kobiet nie musiały trudzić się pracą na słońcu. 

Kobiety, których skóra wystawiona była na działanie promieni słonecznych poszukiwały skutecznej metody, która pozwoli im uzyskać pożądany efekt "śnieżnej" skóry. Sposobem okazał się być arszenik występujący pod postacią białego proszku. Arszenik współcześnie kojarzony z silną trucizną dodawano do kąpieli oraz stosowano do produkcji popularnego w dawnych czasach pudru. Skutkami występującymi u kobiet, które miały styczność z trucizną były m.in. ślepota, bielactwo, uszkodzenie układu nerwowego, uszkodzenie nerek, krwotok, rogowacenie skóry i w większości przypadków śmierć.

Maseczka z krwi dziewic

Zdjęcie autorstwa Karolina Grabowska z Pexels

Siostrzenica króla Polski Elżbieta Batory w historii zapamiętana została jako kobieta fanatycznie "opętana" wizją piękna. Według legend kobieta posuwała się do torturowania młodych dziewic oraz prawiczków, w celu odmładzających kąpieli w ich krwi. Stosowanie ów makabrycznych praktyk miało zapewnić siostrzenicy króla wieczną młodość i piękno.

Choć postępowanie Elżbiety dla wielu wydaje się być przerażające i nierealne, to w ślad za kobietą podążyło wielu "poszukiwaczy" eliksiru wiecznej młodości. I tak w XXI wieku pojawia się zabieg mający na celu ożywienie, rozjaśnienie i ostatecznie odmłodzenie skóry. Tak zwany "wampirzy lifting", polega na pobraniu krwi od klienta, oddzieleniu jej składników oraz wstrzyknięciu w skórę twarzy lub wskazanych części ciała. Niestety zabiegi takie dawniej wykonywane przez niewykwalifikowane osoby, w często niesterylnych warunkach, skutkowały wysokim ryzykiem zarażenia HIV lub wirusowym zakażeniem wątroby. Skóra poddana takiej procedurze mimo poprawy wyglądu stawała się również podatna na infekcje


komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%