Zamknij

Inspektorzy PIP skontrolowali miasto i powiat. Naruszeń nie było.

13:34, 13.03.2018 J.R Aktualizacja: 13:43, 13.03.2018
Skomentuj

Miniona niedziela 11 marca była pierwszą w czasie, której obowiązywał zakaz handlu w większości sklepów. Inspektorzy PIP wnikliwie sprawdzali wszystkie czynne sklepy na terenie miasta i powiatu. Nie stwierdzono ani jednego przypadku naruszenia ustawy. 

Portal

gorlice24.pl

Napisał o tym

pierwszy

Przez całą niedzielę na terenie miasta i powiatu gorlickiego dyżur pełnili inspektorzy pracy. W tym dniu w czasie kontroli przeprowadzanych w czynnych w tym dniu placówkach handlowych nie stwierdzono przypadków naruszenia obowiązującej ustawy. Oznacza to tyle, że w każdym z przypadków za ladą stał albo sam przedsiębiorca albo członkowie jego rodziny – powiedziała w rozmowie z gorlice24.pl Anna Majerek starszy specjalista Okręgowego Inspektoratu Pracy w Krakowie 

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(7)

PolakPolak

19 8

Biedni inspektorzy... I tak do emerytury będą musieli w niedzielę zasuwać do pracy... Ah ta sprawiedliwość społeczna. Kierowcy autobusów, taksówek, samochodów ciężarowych, prawnicy basenów, aquaparków, kin, teatrów, stacji benzynowych... Oni są gorsi od pracowników marketów? 15:12, 13.03.2018

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

tralalatralala

10 6

Nie, nie są gorsi. Ale o co innego chodzi.
Jest niedziela na ostatnich feriach zimowych w Gorlicach. Jestem z dziećmi na spacerze na sankach, bo wszędzie śnieg i fajnie się jedzie po chodnikach. Jedziemy ponad godzinę przez pewne osiedle domków jednorodzinnych. Pora popołudniowa. I żywego ducha po drodze. Wszystko siedzi w domach przed telewizorami, laptopami, itp. Ewentualnie szwenda się bez celu z nowoczesnymi mamuśkami po krakowskich galeriach handlowych (znam takie przypadki). Bo takie mamuśki są zbyt mało inteligentne (że tak napiszę) aby z dziećmi zamiast tego pójść np. do muzeum na warsztaty dla rodzin z dziećmi. Lub na zwykły spacer.
Ja wierzę, że dla wielu taka niedziela bez markteu to był szok. Bo nagle okazało się, że jest wolny czas i nie wiadomo co z nim zrobić. Bo zamiast rozmawiać z rodziną, być razem z żoną/mężem/dziećmi to lepiej było gapić się godzinami w ekran. A na kontakty z najbliższymi nie ma czasu. Bo po co?
Potem rosną kolejne roczniki takich skrzywionych mentalnie ludzi. Ludzi, którzy myślą tak, jak im podpowie telewizor. I tak wegetują w tej pustce. I zarażają tą pustką innych. A obok ktoś czeka na ciepłe słowo, na gest...
18:06, 13.03.2018


reo

Do Polak Do Polak

10 4

A to nam się dowcipniś trafił. Może zapytajmy tych biednych inspektorów PiP, kierowców autobusów, taksówek, samochodów ciężarowych, pracowników basenów, aquaparków, kin, teatrów, stacji benzynowych czy się zamienią się na pracę i zarobki. Jak takie kokosy w tych marketach można zarobić do tego niedziele wolne , a praca łatwa lekka i przyjemna to tylko składać CV i się przebranżowić.
Może wypowiedzą się pracownicy marketów co na wolnych niedzielach tracą, a co zyskują, bo może pracodawca płacił im 100% więcej za niedziele i może nowe przepisy to jest dla nich nie najlepsze rozwiązanie. 17:40, 13.03.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

adam1adam1

15 6

PiS chciałby aby w niedzielę rodziny spędzały czas razem. Nakazami i zakazami nie uda się tego niestety osiągnąć. Jak zamkniemy sklepy to ludzie będą siedzieć przed telewizorem lub komputerem i nie będą się spotykać w gronie rodziny. Może skuteczniejsze byłoby wyłączenie na niedzielę prądu i internetu. Moim zdaniem nie tędy droga. Nie nakazy i zakazy, nie zamykanie sklepów tylko edukacja i zmiana ludzkich nawyków może rozwiązać ten problem. 23:03, 13.03.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

olaola

3 3

tak wlasnie czuje sie gorsza bo musze pracowac w niedziele i swieta i zarabiam najnizsza 11:24, 14.03.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

A-linkaA-linka

7 0

W planach ustawodawcy była "troska o rodzinę". "Solidarność" (bo to od niej wyszedł projekt) chciała organizować nam dzień wolny, przeznaczony na przebywanie w gronie najbliższych. Oczywiście msza w kościele, wspólny obiad (u teściów lub w swoich pieleszach), a po południu rozrywka. Wszystko to do zrealizowania, ale tylko w tych punktach, które wymieniłam. Bo jeśli chodzi o rozrywkę to w Gorlicach "bida z nędzą". Już sobota w godzinach popołudniowych to wyludnione ulice, pojedyncze osoby przemykają się gdzieniegdzie; podobnie w niedzielę. Rozumiem zimą - wyjazdy na narty, wyjścia na lodowisko. Latem - pozostaje basen i spacery po parku, wyjazdy na wieś do rodzin, działki. Ale może mieszkańcy chcieliby coś więcej, co zainteresowałoby nie tylko dzieci, ale i dorosłych. Jakież występy plenerowe, coś związane ze sportem i rekreacją, ale na odpowiednim poziomie, a nie małomiasteczkowa amatorszczyzna z wyjącymi i wrzeszczącymi do mikrofonu pseudoartystami. Mamy w Ratuszu wydział, który powinien zajmować się takimi sprawami. Dlaczego opanował ich marazm i nie robią nic dla gorliczan, aby wyciągnąć ich z domów, sprzed telewizorów i sprawić, aby Gorlice zaczęły "żyć" choćby tylko w niedziele. 12:34, 14.03.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

tralalatralala

1 0

Przy okazji tego tematu, do zastanowienia - wpiszcie w YT: This is our world by Steve Cutts 16:30, 14.03.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%