Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie?.

…nie, nie! Spokojnie! Nie będzie to o rezolutnej pszczółce przypowieść, a o dokumencie, który kosztował nas mieszkańców Gorlic blisko 61 tysięcy złotych, ale do dziś nie poznaliśmy jego zawartości. O czym mowa? O ekspertyzie na temat jakości prac rewitalizacji gorlickiej starówki.

Rewitalizacja, a dokładniej jej przebieg oraz szczególnie jakoś jej wykonania „boli” nas tak samo, jak większość mieszkańców naszego miasta. Dlatego też tematowi temu poświęciliśmy już sporo tekstów, zdjęć i filmików. I kiedy wydawało się, że temat jest już zapomniany to burmistrz Kukla postanowił dogłębnie przeanalizować sprawę, ustalić powody tak złej jakości centrum miasta oraz ukarać winnych!

W tym celu zaangażował przedstawicieli uczelni, której sam jest absolwentem (Politechnika Krakowska) i oferując im z miejskiej kasy blisko 61 tysięcy złotych zlecił wykonanie ekspertyzy. Kiedy minęły wszystkie deklarowane terminy na jej przekazanie do miasta postanowiliśmy w imieniu mieszkańców głośno się o nią upomnieć, a przypomnijmy było to 4 sierpnia tego roku. Standardowo ze strony Miasta zamiast rzeczowej i merytorycznej odpowiedzi otrzymaliśmy szkalujące i poniżające dementi oraz ataki "ad personam" do autora tekstu na oficjalnej stronie Urzędu Miejskiego, zaś samej ekspertyzy, a raczej jej wyników nie.

[ZT]5371[/ZT]

Po kolejnych dwóch miesiącach do tematu powróciła Yvetta Walecka pytając się o to samo, czyli „gdzie jest ekspertyza i jakie wnioski z niej płyną”. Wszak logika nakazuje myśleć, że ekspertyza powinna być spójnym i konkretnym zbiorem rzeczowych argumentów, które nawet laikowi dałyby wyczerpującą odpowiedź po jej przeczytaniu. Ale chyba to, co dla większości z nas jest oczywiste niekoniecznie musi być oczywiste dla władz miasta. Paradoksem jest to, że obecny burmistrz kończył nie tylko uczelnię, która owy dokument opracowała, ale dokładnie ten sam wydział. Dlatego należy wnioskować, że dla kogo, jak dla kogo, ale dla niego zrozumienie takiego dokumentu powinno być sprawą prostą i pozwalającą na szybkie przedstawienie wniosków płynących z ekspertyzy mieszkańcom Gorlic. Wszak to my – wprawdzie nieświadomie – ale z własnych kieszeni wydatkowaliśmy na ten dokument prawie 61 tysięcy złotych.