Zamknij

Paweł Śliwa o nowej ofensywie PGE

00:21, 16.07.2017 J.R
Skomentuj

PGE Polska Grupa Energetyczna otwiera wypożyczalnie samochodów elektrycznych i stacje ich ładowania. Zapowiada również nowe usługi na smartfony dla milionów Polaków, by mniej płacili za prąd. - To się opłaci zarówno klientom, jak i nam - zapewnia wiceprezes firmy Paweł Śliwa.

Krzysztof Olszewski: W co trzecim gniazdku w Polsce płynie prąd od PGE. Firma z tak gigantycznym potencjałem ma duże szanse, by nas jeszcze czymś zaskoczyć.

Paweł Śliwa, wiceprezes ds. innowacji PGE Polskiej Grupy Energetycznej: Nasz nowy, innowacyjny pomysł to elektromobilność. Ten projekt ma spowodować, że dzięki ograniczeniu ruchu samochodów spalinowych w centrach miast uda się zmniejszyć smog. By to było możliwe, musimy przełamać barierę niemocy: dziś nie ma wielu samochodów elektrycznych na ulicach, bo nie ma ich gdzie naładować. Z kolei brakuje stacji ładowania, bo nie ma wystarczającej liczby aut. I to jest takie negatywne sprzężenie zwrotne. Ale my je przełamujemy poprzez budowę szybkich stacji ładowania dla każdego. Zajmuje się tym wyspecjalizowana spółka PGE Nowa Energia.

Kiedy pojawiają się pierwsze stacje ładowania i gdzie?

Na przełomie września i października w Łodzi. Na początek będzie to sześć stacji, ale zakładamy, że ma być ich znacznie więcej. To, co wyróżnia te urządzenia, to szybkość ładowania. Wystarczy 30 minut, by naładować baterię w samochodzie osobowym średniej klasy. W tym czasie można wypić kawę, pójść do lekarza, załatwić coś w urzędzie, zrobić zakupy.

Korzystanie z tych urządzeń będzie bezpłatne dla użytkownika?

Oczywiście przez pewien czas ładowanie może być bezpłatne. Natomiast zakładamy, że w przyszłości płatny będzie czas ładowania, a nie ilość pobranej energii. Rozwiązanie to może być jednak zmieniane. Na razie to wstępne plany, które będziemy weryfikować w oparciu o rzeczywiste doświadczenia zdobywane po uruchomieniu pierwszych ładowarek.

Kolejne miasta ze stacjami ładowania?

Rzeszów, Kraków. Rozmawiamy też z innymi samorządami, m.in. w Lublinie.

Ile takich stacji PGE planuje postawić w całej Polsce?

W Polsce potrzebujemy 6 tysięcy szybkich stacji ładowania, a my chcemy być liderem. Do tego dochodzą wolne stacje ładowania, które na swoich podwórkach, w garażach, będą mieć firmy, użytkownicy prywatni. To dodatkowe 60 tysięcy urządzeń. Oczywiście te wielkości mogą być weryfikowane przez tempo rozwoju rynku.

Dużo. Kiedy uda się to wszystko zbudować?

Stacje będą pojawiać się sukcesywnie, z uwzględnieniem liczby samochodów elektrycznych, które sukcesywnie pojawią się na drogach. Koszt budowy jednej stacji szybkiego ładowania to ok. 130-150 tysięcy złotych, trzeba więc te inwestycje prowadzić rozsądnie, tzn. dostosowując szybkość budowy infrastruktury do rosnącego popytu.

Wicepremier Mateusz Morawiecki przewiduje, że w 2025 roku po naszych drogach ma jeździć milion elektrycznych samochodów. To realny plan?

Tendencja jest taka, że w 2020 roku ceny samochodów spalinowych mają zrównać się z cenami tych elektrycznych. Do tego niektóre kraje zachodnie w ogóle chcą zrezygnować z rejestrowania pojazdów benzynowych czy z silnikami diesla. W tej sytuacji sprzedaż aut elektrycznych powinna znacząco wzrosnąć i przy tych założeniach ten plan jest jak najbardziej realny.

Jak w ogóle zachęcić Kowalskiego do zakupu samochodu elektrycznego?

To nie jest takie trudne. Rzeszów już taki pomysł realizuje. W tym mieście elektryki mogą wjechać do centrum miasta, mogą poruszać się po buspasach, nie płacą za parkowanie. I to już jest spora zachęta dla użytkowników. Jeśli dodamy do tego ustawowy system zniżek, np. premię przy zakupie auta elektrycznego w zamian za oddanie samochodu spalinowego, uzyskujemy interesując ofertę.

Ale zanim na naszych ulicach pojawi się więcej prywatnych samochodów elektrycznych, być może pojawią się wcześniej takie auta na wynajem? Już dziś, np. w Warszawie, można wypożyczać auta hybrydowe.

Dlatego car-sharing samochodów elektrycznych to nasz kolejny pomysł. Musimy tylko przekonać ludzi, że takie auto jest wygodne, dostępne dla każdego, zastępuje pojazd spalinowy, czyli mój własny. To auto współdzielone, którego nie mam na własność, ale mogę z niego korzystać, kiedy tylko potrzebuję, a fakt, że jest elektryczne, dodatnio wpływa na jakość powietrza i komfort życia w mieście.

Czy firma wybrała już markę auta?

Jeszcze nie. Ale myślimy również o polskich start-upach i dojrzałych firmach, które budują samochód elektryczny. One też będą mogły znaleźć miejsce na swoje pojazdy w naszym modelu e-car-sharingu.

Mieszkańcy jakich miast będą mogli z takiej usługi skorzystać jako pierwsi?

Na razie nie możemy tego zdradzić. Ale jeśli rozmowy będą toczyć się tak, jak do tej pory, to pierwsze auta pojawią się na ulicach już w przyszłym roku. To może być duży sukces, bo elektryk jest nie tylko ekologiczny, ale też dużo tańszy w użytkowaniu, niż auto spalinowe. Biorąc pod uwagę wyłącznie koszt energii, to 100 kilometrów można przejechać już za około 10 złotych. To 2-2,5 litra paliwa ze stacji benzynowej.

Czy wprowadzenie samochodów elektrycznych do miast wiąże się z ograniczeniem ruchu aut spalinowych w centrach miast?

Z częściowym ograniczeniem na pewno tak. Jeden z prezydentów chce część parkingu blisko rynku przeznaczyć wyłącznie dla pojazdów elektrycznych. Ale trzeba zaznaczyć, że powodem nie jest pojawienie się tego typu aut, ale troska o zmniejszenie zanieczyszczenia powietrza i redukcję hałasu w centrach miast. Samochód elektryczny jest tylko narzędziem takiej polityki.

PGE nie zamierza jednak zamienić się w wypożyczalnie samochodów? Wciąż najważniejszym zadaniem firmy jest produkcja i sprzedaż prądu.

Oczywiście, ale nie chcemy też być postrzegani, tylko jako sprzedawca energii. Wdrażamy bardzo wiele innowacyjnych projektów. Dziś kupując u nas prąd, można już korzystać z pomocy domowych fachowców, m.in. elektryka, hydraulika, szklarza, gazownika czy ślusarza.

Z energią można w pakiecie otrzymać również pomoc medyczną czy ubezpieczenie. Chcemy dostarczać rzeczy potrzebne i ważne dla naszych klientów. Kolejna, nowa usługa będzie dostępna już we wrześniu. Dzięki niej możliwe będzie sprawdzenie, które urządzenia w naszym domu zużywają najwięcej energii. Na razie pracujemy nad modelem sprzedaży i dystrybucji wśród klientów, ale wiadomo już, że aplikacja dostępna będzie na smartfony.

Czegoś tu nie rozumiem. Przecież w interesie firmy energetycznej jest chyba to, żeby klient płacił jak największe większe rachunki?

Tak, ale dlatego, że korzysta z nowych usług, a nie dlatego, że płaci za drogi prąd. Dlatego proponujemy klientom różne, nowe rozwiązania, które są korzystne zarówno dla Kowalskiego, jak i dla PGE.

Sprzedadzą państwo Kowalskiemu energooszczędną lodówkę?

To nie jest wykluczone. Na razie proponujemy klientom energooszczędne żarówki LED, które u nas kosztują mniej, a zapłacić można także w ratach. Nie chcemy skupiać się tylko na sprzedaży prądu. Wiemy, że klienci potrzebują od nas nie tylko prądu, ale i usług związanych z energią. To ogólnoświatowy trend. W przyszłości te dodatkowe usługi mogą nawet stanowić większą część naszej oferty niż sama energia elektryczna.

źródło: money.pl

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

aliali

8 2

Oooo!Pan Śliwa to wybitny ekspert.Ciekawe,czy już jeździ tanio samochodem elektrycznym? 23:19, 19.07.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

MirekEmMirekEm

1 0

Wybitny specjalista ds. no ręce opadają. 06:31, 12.08.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

maxmax

0 0

ofensywa tego pana na zarobek 1mln/rocznie 17:55, 20.08.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%